No i nadszedł czas aby przedstawić dalszy ciąg mojego krótkiego ale bardzo intensywnego wypadu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Dubaj jak przystało na nowoczesną metropolię jest pełen centrów handlowych i wybraliśmy się po rejsie na krótkie zakupy do Mall of the Emirates które jest bardzo blisko mariny. Koniecznie potrzebowałem czapkę z daszkiem mimo iż na co dzień nie noszę tej części garderoby to w tym ekstremalnym klimacie ratowała życie. Co się okazało centrum to oferuję znacznie więcej niż zakupy bowiem możecie tu wybrać się na narty. Tak stoki narciarskie, tory saneczkowe, pingwiny i temperatury poniżej zera czekają na środku pustyni. Czego to bogaci ludzie jeszcze nie wymyślą - nawet nie chcę wiedzieć ile kosztuję tam rachunek za prąd bo domyślam się że utrzymanie tak niskich temperatur w takim klimacie musi być nieźle kosztowne.
Nie marnując czasu szybko opuściliśmy kompleks handlowy i przyszła pora na relaksujący czas na dachu naszego hotelu. Basen z pięknym widokiem i małą ale klimatyczną kawiarenką pozwolił nam się odprężyć oraz mogliśmy zobaczyć centrum Dubaju z nieco innej perspektywy.
Późnym popołudniem ponownie wyruszyliśmy w stronę metra bowiem chcieliśmy podziwiać zachód słońca z nowej atrakcji miasta a mianowicie The Frame czyli złotej ramki ( wieżowcu ) z której rozpościera się widok z jednej strony na nowoczesną część miasta a z drugiej na te starszą historyczna pełną niskiej zabudowy licznych sklepików i meczetów. Kolejka była tak duża że koniec z końców podziwialiśmy miasto nocą. Fajną sprawą przed wjazdem na taras jest możliwość zobaczenia starszego miasta na filmach a po zjeździe można zobaczyć to co miasto nam zaoferuję za kilka, kilkanaście lat i jak przystało na Szejków to odlecieli kompletnie w kosmos z tą wizją którą niestety nie wolno było fotografować ani filmować. No szkoda ale za pewne boją się kompromitacji jakby czegoś nie wybudowali :-) No możecie sobie wyobrazić kompletne Science Fiction!!! Atrakcją w The Frame była również szklana podłoga na którą nie każdy o dziwo odważył się wchodzić ;-)
Na koniec dnia wyruszyliśmy do Dubaj Mall na nocne pokazy fontann. Był taki tłok że postanowiliśmy kupić wejściówkę na pontony aby móc z bliska i bez przeszkód podziwiać to wspaniałe widowisko. Ludzi w centrum handlowy było tak wiele że metro nie było w stanie radzić sobie z taką wielką ilością podróżnych a policja dzieliła tłum na mniejsze części które mogły w odpowiednim momencie wchodzić na stację. Szukaliśmy nawet taksówki która zabrałaby nas do hotelu ale ze względu na dość bliską odległość wszystkie odmówiły transportu. Chętnie poszedłbym piechotą ale ten spacer mimo bliskiej odległości trwałby wieki bo ciężko w tym mieście o przejścia dla pieszych czy czasami nawet o chodniki bowiem jak przystało na nowoczesne miasto tam wszyscy podróżować powinni samochodami a bieg przez ulicę na której jest w niektórych momentach dziesięć czy dwanaście pasów tylko w jedną stronę nie uśmiechał mi się. Za pewne przebiegłbym cztery a na piątym już by mnie jakieś auto dobiło i tyle miałbym z dalszego pobytu. Oczywiście zaznaczam że zawsze należy przechodzić wyłącznie w dozwolonym miejscu!!!! Nawet nie próbujcie biegów w Dubaju przez ulicę ani w innym mieście czy miasteczku na świecie. Bezpieczeństwo ponad wszystko! Po kilku godzinach w końcu dostaliśmy się na pociąg i oczywiście nad ranem położyliśmy się spać.Pobudka była wczesna bowiem już o godzinie 11 mieliśmy zaplanowany i wykupiony prędzej wjazd na najwyższy wieżowiec świata ( a przynajmniej obecnie ). Szybko spakowaliśmy bagaże zdaliśmy pokój a torby zostawiliśmy w przechowalni w hotelu ;-). Po szybkim dotarciu na miejsce wjechaliśmy na taras budynku przed którym obsługa przywitała Nas w języku polskim co było miły zaskoczeniem dla nas. Z góry rozpościera się wspaniały widok na całe miasto. Widać oddaloną marinę, starszą część miasta, sztuczne wyspy na zatoce oraz pustynie, piasek i brak zieleni w końcu to Zjednoczone Emiraty Arabskie a nie nasze zielone strony.
Ale muszę przyznać że w centrum sporo jest palm i parków więc będąc w mieście nie odczuwa się bardzo braku większej ilości drzew czy krzewów. Oczywiście wszystko jest tam podlewane, wszędzie są linie z nawadnianiem kropelkowym bo w tym klimacie nawet palmy nie wytrzymują. Po wizycie niemal na szczycie wieżowca (125 piętro) przyszedł czas na dokładniejsze poznanie Dubai Mall. Wybraliśmy się tam do arabskiej strefy na pyszny lokalny deser oraz na kawę z mlekiem wielbłądzim. Potem dosłownie pozostała nam godzinka na spacer po okolicy i powrót po bagaże. Obsługa w hotelu szybko zorganizowała dla nas transport na lotnisko świetnym klimatyzowanym lexusem. Przez moment mogliśmy jeszcze podziwiać szybko budującą się metropolię. Ilość nowych inwestycji jest gigantyczna i robi piorunujące wrażenie. Lista nowych drapaczy z każdym rokiem powiększa się niemal o kilkanaście i nie widać końca rozwoju. Jestem swoją drogą ciekaw jak to miasto poradzi sobie w przyszłości kiedy ropa naftowa zacznie się kończyć tym bardziej że branża turystyczna jest ryzykowna - przykład widać po Egipcie czy Tunezji gdzie drastycznie spadła liczba gości po ataku terrorystycznym na tamtejsze kurorty wypoczynkowe.
Po godzinie dotarliśmy już na wielkie i puste lotnisko gdzie szybko coś się zjadło, załatwiło formalności i ruszyliśmy w podróż powrotną do Katowic. Co ciekawe muszę powiedzieć że Polska mogłaby się uczyć od ZEA niektórych rzeczy bowiem w tak bezpiecznym i tak czystym miejscu jeszcze nigdy nie byłem. A utrzymanie porządku na pustyni gdzie podmuchy wiatru podnoszą pył i roznoszą go po całym mieście nie jest łatwe! Wypad bardzo krótki ale bardzo udany i polecam każdemu! Fantastyczna wycieczka i podróż którą zapamiętam do końca życia ;-)
Dubaj jak przystało na nowoczesną metropolię jest pełen centrów handlowych i wybraliśmy się po rejsie na krótkie zakupy do Mall of the Emirates które jest bardzo blisko mariny. Koniecznie potrzebowałem czapkę z daszkiem mimo iż na co dzień nie noszę tej części garderoby to w tym ekstremalnym klimacie ratowała życie. Co się okazało centrum to oferuję znacznie więcej niż zakupy bowiem możecie tu wybrać się na narty. Tak stoki narciarskie, tory saneczkowe, pingwiny i temperatury poniżej zera czekają na środku pustyni. Czego to bogaci ludzie jeszcze nie wymyślą - nawet nie chcę wiedzieć ile kosztuję tam rachunek za prąd bo domyślam się że utrzymanie tak niskich temperatur w takim klimacie musi być nieźle kosztowne.
Nie marnując czasu szybko opuściliśmy kompleks handlowy i przyszła pora na relaksujący czas na dachu naszego hotelu. Basen z pięknym widokiem i małą ale klimatyczną kawiarenką pozwolił nam się odprężyć oraz mogliśmy zobaczyć centrum Dubaju z nieco innej perspektywy.
Późnym popołudniem ponownie wyruszyliśmy w stronę metra bowiem chcieliśmy podziwiać zachód słońca z nowej atrakcji miasta a mianowicie The Frame czyli złotej ramki ( wieżowcu ) z której rozpościera się widok z jednej strony na nowoczesną część miasta a z drugiej na te starszą historyczna pełną niskiej zabudowy licznych sklepików i meczetów. Kolejka była tak duża że koniec z końców podziwialiśmy miasto nocą. Fajną sprawą przed wjazdem na taras jest możliwość zobaczenia starszego miasta na filmach a po zjeździe można zobaczyć to co miasto nam zaoferuję za kilka, kilkanaście lat i jak przystało na Szejków to odlecieli kompletnie w kosmos z tą wizją którą niestety nie wolno było fotografować ani filmować. No szkoda ale za pewne boją się kompromitacji jakby czegoś nie wybudowali :-) No możecie sobie wyobrazić kompletne Science Fiction!!! Atrakcją w The Frame była również szklana podłoga na którą nie każdy o dziwo odważył się wchodzić ;-)
Na koniec dnia wyruszyliśmy do Dubaj Mall na nocne pokazy fontann. Był taki tłok że postanowiliśmy kupić wejściówkę na pontony aby móc z bliska i bez przeszkód podziwiać to wspaniałe widowisko. Ludzi w centrum handlowy było tak wiele że metro nie było w stanie radzić sobie z taką wielką ilością podróżnych a policja dzieliła tłum na mniejsze części które mogły w odpowiednim momencie wchodzić na stację. Szukaliśmy nawet taksówki która zabrałaby nas do hotelu ale ze względu na dość bliską odległość wszystkie odmówiły transportu. Chętnie poszedłbym piechotą ale ten spacer mimo bliskiej odległości trwałby wieki bo ciężko w tym mieście o przejścia dla pieszych czy czasami nawet o chodniki bowiem jak przystało na nowoczesne miasto tam wszyscy podróżować powinni samochodami a bieg przez ulicę na której jest w niektórych momentach dziesięć czy dwanaście pasów tylko w jedną stronę nie uśmiechał mi się. Za pewne przebiegłbym cztery a na piątym już by mnie jakieś auto dobiło i tyle miałbym z dalszego pobytu. Oczywiście zaznaczam że zawsze należy przechodzić wyłącznie w dozwolonym miejscu!!!! Nawet nie próbujcie biegów w Dubaju przez ulicę ani w innym mieście czy miasteczku na świecie. Bezpieczeństwo ponad wszystko! Po kilku godzinach w końcu dostaliśmy się na pociąg i oczywiście nad ranem położyliśmy się spać.Pobudka była wczesna bowiem już o godzinie 11 mieliśmy zaplanowany i wykupiony prędzej wjazd na najwyższy wieżowiec świata ( a przynajmniej obecnie ). Szybko spakowaliśmy bagaże zdaliśmy pokój a torby zostawiliśmy w przechowalni w hotelu ;-). Po szybkim dotarciu na miejsce wjechaliśmy na taras budynku przed którym obsługa przywitała Nas w języku polskim co było miły zaskoczeniem dla nas. Z góry rozpościera się wspaniały widok na całe miasto. Widać oddaloną marinę, starszą część miasta, sztuczne wyspy na zatoce oraz pustynie, piasek i brak zieleni w końcu to Zjednoczone Emiraty Arabskie a nie nasze zielone strony.
Ale muszę przyznać że w centrum sporo jest palm i parków więc będąc w mieście nie odczuwa się bardzo braku większej ilości drzew czy krzewów. Oczywiście wszystko jest tam podlewane, wszędzie są linie z nawadnianiem kropelkowym bo w tym klimacie nawet palmy nie wytrzymują. Po wizycie niemal na szczycie wieżowca (125 piętro) przyszedł czas na dokładniejsze poznanie Dubai Mall. Wybraliśmy się tam do arabskiej strefy na pyszny lokalny deser oraz na kawę z mlekiem wielbłądzim. Potem dosłownie pozostała nam godzinka na spacer po okolicy i powrót po bagaże. Obsługa w hotelu szybko zorganizowała dla nas transport na lotnisko świetnym klimatyzowanym lexusem. Przez moment mogliśmy jeszcze podziwiać szybko budującą się metropolię. Ilość nowych inwestycji jest gigantyczna i robi piorunujące wrażenie. Lista nowych drapaczy z każdym rokiem powiększa się niemal o kilkanaście i nie widać końca rozwoju. Jestem swoją drogą ciekaw jak to miasto poradzi sobie w przyszłości kiedy ropa naftowa zacznie się kończyć tym bardziej że branża turystyczna jest ryzykowna - przykład widać po Egipcie czy Tunezji gdzie drastycznie spadła liczba gości po ataku terrorystycznym na tamtejsze kurorty wypoczynkowe.
Po godzinie dotarliśmy już na wielkie i puste lotnisko gdzie szybko coś się zjadło, załatwiło formalności i ruszyliśmy w podróż powrotną do Katowic. Co ciekawe muszę powiedzieć że Polska mogłaby się uczyć od ZEA niektórych rzeczy bowiem w tak bezpiecznym i tak czystym miejscu jeszcze nigdy nie byłem. A utrzymanie porządku na pustyni gdzie podmuchy wiatru podnoszą pył i roznoszą go po całym mieście nie jest łatwe! Wypad bardzo krótki ale bardzo udany i polecam każdemu! Fantastyczna wycieczka i podróż którą zapamiętam do końca życia ;-)
Komentarze
Prześlij komentarz